Niesamowity film. Niesamowita muzyka. Wielka rzecz - gdy z wyciętych części poskładanych do kupy, naszym oczom ujawnia się wyjątkowy obraz. Ten przepełniony emocjami dokument, nie pozwala oderwać się ani na moment. Robi wrażenie. Nic więcej nie muszę dodawać.
W pełni się z Tobą zgadzam. Gdy 18 lat temu dowiedziałem się, że Senna zginął to płakałem. Po obejrzeniu filmu też...
Tak. Muzyka wiele daje. Genialny klimat. Wyciskasz łez o wielkim kierowcy jakim był Ayrton. A w sercach kibiców wciąż jest...
Macie rację, doskonały film. Ale nie jest to na szczęście typowy wyciskacz łez typu Armageddon czy Titanic, wszystko jest w granicach dobrego smaku. A co do Senny- absolutny geniusz sportowy i wybitny człowiek.
Czytam to i dziwnie się czuję gdy patrzę potem na siebie. Ja urodziłam się kilka lat później po 1994. Nie wiem jakie to jest uczucie obserwować jego dokonania na bieżąco. Jednak gdy poznałam historię Senny i oglądałam jego wyścigi poczułam silną więź z nim. Już raz tak miałam z jednym zespolem, którego członek zmarł zanim ja sie urodziłam. Uważam, ze te uczucia są bardzo silne. Jednak gdy slysze wypowiedzi ludzi żyjących w tych czasach to nie wiem czy mogę w się w ogóle porównywać. Nie wiem czy mogę powiedzieć "rozumiem Cię doskonale, bo mam to samo". Szkoda, ze nie poznalam tego uczucia. Jakos tak trafiłam, że osoby zachwycajace mnie niestety nie żyją. To okropne.